Lektury szkolne wybierane są przez Ministerstwo Edukacji, które nieustannie pracuje nad podstawami programowymi, starając się odpowiednio dopasowywać je do zmieniających się czasów, kierując się tym, czego chce się nauczyć dorastające dzieci oraz młodzież. Każde zmiany wprowadzone do spisu lektur szkolnych są szeroko omawiane w programach telewizyjnych, na łamach prasy lub forach internetowych. Wzbudzają zainteresowanie nauczycieli, rodziców uczniów, ale również osób, które szkołę już skończyły i bazują na swoich doświadczeniach. Nie będziemy wnikać w to, czy każda modyfikacja ma sens i jakie były do niej podstawy, czy nowe lektury wykształciły w młodzieży szkolnej pożądane postawy i nauczyły oczekiwanych wzorców. Chcielibyśmy poruszyć równie ważną kwestię: czy lektury szkolne można czytać dla przyjemności? Czy książki te zachęcają do czytania, sięgnięcia po nieobowiązkowe pozycje?
Obowiązek czytania lektur szkolnych
Lektury szkolne to książki, do których uczniowie są zobligowani. Muszą po nie sięgnąć i przeczytać, aby prawidłowo odpowiedzieć na pytania nauczyciela, zaliczyć klasówkę, a co za tym idzie, dostać dobrą ocenę na zakończenie roku i zdać do następnej klasy. Nie zawsze jednak dziecko ma to ochotę. Dzieje się tak z różnych powodów. Czasem jest to zwykłe lenistwo lub niechęć do książek, innym razem może być to niezainteresowanie danym tematem.
Z doświadczenia wiemy, że nie powinno się łączyć nieprzeczytanej lektury z niechęcią do czytania. Często zdarzają się sytuacje, w których dzieci wolą sięgnąć po własną książkę, taką która podoba się im i sprawia przyjemność. Spójrzmy w przeszłość i zastanówmy się, ilu naszym kolegom i koleżankom ze szkoły podobał się Słowacki, Mickiewicz, Sienkiewicz czy Dostojewski? Ile osób było zadowolonych, że musi przeczytać Bułhakowa czy Żeromskiego? Absolutnie nie odbieramy wartości i talentu wspomnianym autorom, jednak do wielu utworów po prostu trzeba dojrzeć lub interesować się danym gatunkiem i wątkiem. Zamiast spędzać czas i smętnie przewracać kolejne strony nieciekawej lektury, dzieci chętniej biorą do ręki lżejsze powieści, poruszające ich ulubione tematy, np. fantasy dla młodzieży, historie o Wikingach lub rycerzach, kryminały młodzieżowe bądź pierwsze opowieści o miłości. Wszyscy znamy przypadki zapalonych czytelników, pochłaniających dziesiątki książek rocznie, mających świetnie rozwiniętą wyobraźnię i doskonale piszących wypracowania na języku polskim, którym jednak nie było po drodze z lekturami szkolnymi.
Czytam lektury szkolne i sprawia mi to frajdę
Na szczęście nie zawsze lektury szkolne są trudne i męczące, zwłaszcza w młodszych klasach. Lista książek obowiązkowych jest odświeżana i aktualizowana o ciekawe, popularne tytuły, które zyskały spore grono czytelników. Weźmy, np. pod uwagę serię Magiczne Drzewo i tom pierwszy, czyli „Czerwone krzesło”. Powieść Andrzeja Maleszki weszła do kanonu lektur szkolnych kilka lat temu i jest świetnym przykładem na to, że czytanie obowiązkowych tekstów może być przyjemnością, a nawet skutecznie zachęcać do sięgnięcia po nieobowiązkowe i ponadprogramowe pozycje. Wystarczy w młodym czytelniku rozbudzić zainteresowanie, aby z własnej woli wziął do ręki kontynuację historii lub podobną opowieść.
Jeśli w czasach szkolnych niechętnie sięgałeś po książki, czułeś się zmuszany do czytania nieinteresujących Cię lektur szkolnych, to nie jest powiedziane, że w dorosłości nie zaczniesz czytać. Znamy wiele osób, które obecnie prężnie promują czytelnictwo, a pytane o obowiązkowe powieści z czasów szkolnych odpowiadają – nie czytałem/łam. Co się zmieniło? Ich podejście, to że teraz mogą czytać co chcą i kiedy chcą. Zachęciła ich do czytania reklama, przyjaciel, intrygujący film. Odpowiednia książka trafiła w ich ręce w dobrym czasie.